niedziela, 13 listopada 2011

διάλογος

       Ślad Nieskończonego... twarz drugiego.... specyficzna relacja roszczenia i odpowiedzi.... Dialog. 
Słowo tak niepozorne, a tak bardzo określające rzeczywistość wokół.  
Znów pojawia się pytanie o człowieka, kim jest?


       W kontekście relacji - o której chce teraz kilka zdań napisać - człowiek jest istotą dialogiczną. Skoro jest istotą dialogiczną to jest również istotą dramatyczną. Dialog i dramat dwa słowa, które opisują, albo lepiej poprzez które można spróbować opisać naturę człowieka. 
Każda relacja jaka do tej pory (w poprzednich postach) została w jakiś sposób poruszona, zakłada jakąś specyficzną więź dialogiczną. Dialog jest wszędobylski, bez dialogu następuje obumieranie, dramat zmierza ku tragedii a ta ku potępieniu...
Czym zatem jest dialog?

      Dialog jest rzeczywistością, która tworzy się między osobami. Jedna osoba niejako wybiera i wzywa drugą. Ten wybór i wezwanie mogą spotkać się z odpowiedzią. Odpowiedz nie jest prosta, bo wymaga specyficznej relacji "cofnięcia". Co to oznacza? Kiedy staje naprzeciw drugiego to muszę mu przygotować miejsce, niejako cofnąć swoje "ja", pozwolić rozmówcy wypowiedzieć swoje poglądy, być otwartym na jego punkt widzenia, słuchać. Wszystko to pozwala przygotować specjalny grunt - płaszczyznę dialogu. Kiedy dwa podmioty stają wobec siebie, otwarci na siebie i gotowi słuchać, powstaje pytanie o cel dialogu: po co? Celem dialogu jest prawda. Drogą do niej słowo. To dzięki niemu w głównej mierze dialog jest możliwy, szczególnie zaś rozumiany jako porozumienie. Poprzez słowo dwie osoby zaczynają podróż, spór a niejednokrotnie batalię... o prawdę. To co niejednokrotnie wydawało mi się, że jest prawdą okazuje się, że dla mojego rozmówcy jest czymś bagatelnym, albo tylko połową drogi ku temu co razem określiliśmy jako prawdę. To boli... moje ja niejako zostaje upokorzone, postać prawdy, którą sobie w głowie ułożyłem okazuje się czymś co nią nie jest. Nie jest kłamstwem, ale prawdą również. 


      Dlatego też, dialog ściśle łączy się z dramatem. Wybranie i wezwanie do dialogu to też rzucenie rękawicy "ja" człowieka. Drugi wyrywa mnie ze mojego ciepłego światka, wzywa do rozmowy, wzywa do zostawienia na boku utarczek, przyzwyczajeń... i przede wszystkim zweryfikowania wspomnianej już "mojej prawdy". Drugi wybierając i wzywając do rozmowy niejako wzywa na zewnątrz moje wartości, moją prawdę. Nie jest łatwa nigdy konfrontowanie własnych wartości, ale nie z drugim, tylko z samym sobą. Wszystko to wymaga wiele wysiłku. Na tym polega dramat na nieustannej konfrontacji, na ciągłym wyborze i opowiadaniu się po którejś ze stron czy to wartości czy ich pozornych odpowiedników.... na ciągłym szukaniu, bo nie ma gotowych odpowiedzi. Pewne są tylko pytania...Dialog to kuźnia która ma w ogniu pytań, stwierdzeń wykuć odpowiednie narzędzie, które pomoże dotrzeć do prawdy...


       Wydaje mi się, że dopóki dialog jest związany z dramatem wszystko idzie we właściwą stronę. Kiedy zamienienia się dialog na spokój  gniazdka uwitego przez własne "ja", rozpoczyna się jakiś upadek, który ciąży ku tragedii...
Jakiej tragedii?
Otóż o tym następnym razem...

poniedziałek, 7 listopada 2011

לֶךְ־לְךָ מֵאַרְצְךָ וּמִמּוֹלַדְתְּךָ וּמִבֵּית אָבִיךָ אֶל־הָאָרֶץ אֲשֶׁר אַרְאֶךָּ׃

Na obszarze Żyznego Półksiężyca ok. 40 wieków temu(!!!!)... pewien człowiek, usłyszał: 
"Wyjdź ty, wyjdź właśnie ty z twojej ojczyzny, z miejsca twojego urodzenia, z domu twego ojca do kraju który Ja ci pokaże". 
Nie zastanawiał się, zabrał żonę cały dobytek i powędrował przed siebie, bez mapy bez konkretnego celu a jedynie wiedziony obietnicą. Na temat tego człowieka i tego co zrobił, rozpisywało się na przestrzeni wieków bardzo wielu ludzi, od artystów na filozofach skończywszy. 

Nie trzeba nikomu owej osoby przedstawiać jest nią Abraham. 
Abraham staje się osobą dzięki, której będzie możliwe przybliżenie się do odpowiedzi na pytanie : kim jest człowiek?

Co jest takiego ważnego w życiu Abrahama? Odpowiedź jest prosta i krótka, jest nią pragnienie. To z niego wypływa wędrówka i wszystko co jest z nią związane. Pragnienie i obietnica prowadzą Abrahama do ziemi, której nie zna, ale ufa że jest. Zaufanie Abrahama jest o tyle niesamowite, że idzie w ciemno, nie prowadzi go wspomnienie, które towarzyszyło Odysowi w powrocie do Itaki. Jedyne wspomnienie jakie ma to są twarze ludzi których spotyka. Niejednokrotnie Bóg poprzez te twarze na jego drodze przypomina mu o obietnicy. Dlatego dla Abrahama drugi człowiek staje się tak ważny, bo jego twarz staje się śladem Nieskończonego a co za tym idzie przypomnieniem obietnicy. 
Co to znaczy, że twarz jest śladem? Jest wspomnieniem obietnicy, ale jest też a nawet przede wszystkim obudzeniem wolności. To budzenie wolności nie jest łatwe, drugi czyli inny, który jest dla mnie obcym wchodzi w moją przestrzeń. Stając przede mną czegoś ode mnie oczekuje, oczekuje odpowiedzi. Jego twarz stawia mi jakieś nieme pytanie. W tym momencie rodzi się między nami jakaś specyficzna etyczna więź, która wzywa mnie do odpowiedzi. Jego twarz mówi mi "nie zabijesz mnie" ale odpowiesz. To "nie" stawia w jakiś sposób granice samowoli i zawstydza. Wszystko to rozgrywa się na płaszczyźnie etycznej. Drugi obudził moją wolność, wezwał mnie do odpowiedzi. To "nie zabijesz" twarzy jest też jakimś szczerym nie okłamiesz. Dzięki temu może pojawić się dialog. Przez dialog drugi pokazuje mi świat wprowadza mnie w niego równocześnie samemu będąc weń wprowadzanym. Koniec końców przez drugiego wiedzie droga ku nieskończonemu. 
Reasumując: W centrum dramatu jakim jest ludzkie życie pojawia się inny, który czy tego chce czy nie jest śladem. Niekoniecznie śladem Nieskończonego ale śladem jakiegoś głębokiego pragnienia, które jest we mnie. On staje się wspomnieniem o nim ale i nauczycielem w drodze do niego. Jest tak dlatego bo jest  wezwaniem mojej wolności a ukruszeniem swawoli. Ustawia mnie na poziomie etycznym wytyczając mi jakiś przybliżony kurs do.... 

Kim zatem jest człowiek?   
Nie wiem... Na pewno nie jest samotną wyspą...