poniedziałek, 7 listopada 2011

לֶךְ־לְךָ מֵאַרְצְךָ וּמִמּוֹלַדְתְּךָ וּמִבֵּית אָבִיךָ אֶל־הָאָרֶץ אֲשֶׁר אַרְאֶךָּ׃

Na obszarze Żyznego Półksiężyca ok. 40 wieków temu(!!!!)... pewien człowiek, usłyszał: 
"Wyjdź ty, wyjdź właśnie ty z twojej ojczyzny, z miejsca twojego urodzenia, z domu twego ojca do kraju który Ja ci pokaże". 
Nie zastanawiał się, zabrał żonę cały dobytek i powędrował przed siebie, bez mapy bez konkretnego celu a jedynie wiedziony obietnicą. Na temat tego człowieka i tego co zrobił, rozpisywało się na przestrzeni wieków bardzo wielu ludzi, od artystów na filozofach skończywszy. 

Nie trzeba nikomu owej osoby przedstawiać jest nią Abraham. 
Abraham staje się osobą dzięki, której będzie możliwe przybliżenie się do odpowiedzi na pytanie : kim jest człowiek?

Co jest takiego ważnego w życiu Abrahama? Odpowiedź jest prosta i krótka, jest nią pragnienie. To z niego wypływa wędrówka i wszystko co jest z nią związane. Pragnienie i obietnica prowadzą Abrahama do ziemi, której nie zna, ale ufa że jest. Zaufanie Abrahama jest o tyle niesamowite, że idzie w ciemno, nie prowadzi go wspomnienie, które towarzyszyło Odysowi w powrocie do Itaki. Jedyne wspomnienie jakie ma to są twarze ludzi których spotyka. Niejednokrotnie Bóg poprzez te twarze na jego drodze przypomina mu o obietnicy. Dlatego dla Abrahama drugi człowiek staje się tak ważny, bo jego twarz staje się śladem Nieskończonego a co za tym idzie przypomnieniem obietnicy. 
Co to znaczy, że twarz jest śladem? Jest wspomnieniem obietnicy, ale jest też a nawet przede wszystkim obudzeniem wolności. To budzenie wolności nie jest łatwe, drugi czyli inny, który jest dla mnie obcym wchodzi w moją przestrzeń. Stając przede mną czegoś ode mnie oczekuje, oczekuje odpowiedzi. Jego twarz stawia mi jakieś nieme pytanie. W tym momencie rodzi się między nami jakaś specyficzna etyczna więź, która wzywa mnie do odpowiedzi. Jego twarz mówi mi "nie zabijesz mnie" ale odpowiesz. To "nie" stawia w jakiś sposób granice samowoli i zawstydza. Wszystko to rozgrywa się na płaszczyźnie etycznej. Drugi obudził moją wolność, wezwał mnie do odpowiedzi. To "nie zabijesz" twarzy jest też jakimś szczerym nie okłamiesz. Dzięki temu może pojawić się dialog. Przez dialog drugi pokazuje mi świat wprowadza mnie w niego równocześnie samemu będąc weń wprowadzanym. Koniec końców przez drugiego wiedzie droga ku nieskończonemu. 
Reasumując: W centrum dramatu jakim jest ludzkie życie pojawia się inny, który czy tego chce czy nie jest śladem. Niekoniecznie śladem Nieskończonego ale śladem jakiegoś głębokiego pragnienia, które jest we mnie. On staje się wspomnieniem o nim ale i nauczycielem w drodze do niego. Jest tak dlatego bo jest  wezwaniem mojej wolności a ukruszeniem swawoli. Ustawia mnie na poziomie etycznym wytyczając mi jakiś przybliżony kurs do.... 

Kim zatem jest człowiek?   
Nie wiem... Na pewno nie jest samotną wyspą... 

1 komentarz:

  1. Ja już wiem - trzydzieści lat temu miałem "bliskie spotkanie trzeciego stopnia" z kimś którego trudno opisać ziemskimi słowami, piętno tego wydarzenia cały czas noszę w sobie. Zapraszam na mojego bloga - www.agrojacek.blog.onet.pl - Jacek Cwaliński

    OdpowiedzUsuń