środa, 29 czerwca 2011

Homo res sacra homini

Dotychczasowe posty o zen, islamie i pierwszych pustelnikach, skupione były na odkrywaniu "ja" człowieka. Odkrycie prawdziwego "ja" miało prowadzić do wyzwolenia, różnie rozumianego jako: buddyjskie oświecenie, islamska fana,czy chrześcijańskie zbawienie. Każda z dróg   stawała się niejako metafizyczną drogą ku podstawie lub podstawom rzeczywistości, ku fundamentowi lub fundamentom bytu. W zen była to świadomość bytu objawiającego się we mnie, dla muzułmanów i chrześcijan zjednoczenie z osobowym Bogiem. W każdej z zaprezentowanych dróg wskazywałem na istotne praktyki pozwalające na odkrywanie własnego ja. Bystre oko, świadome przeżywanie każdej chwili, medytacje, chwilowe odosobnienie to wszystko miało dać wiedzę o mnie, o moim "ja".

W tym poście chciałbym zawędrować do innego punktu widzenia "Ja" osoby. Co to znaczy "ja"? Kiedy i dlaczego mogę powiedzieć "ja"?

Pytanie o ludzkie "ja" stale gdzieś przewija się to poprzez filozofię to poprzez religię. Jak z religii narodziła się filozofia pytając między innymi o arche tak pytanie o "ja" gdzieś z gruntu filozofii wraca do korzenia religii, zataczając specyficzny krąg. Pytanie o "ja" staje gdzieś w kręgu tischnerowskiej filozofii dramatu. Wskazując na człowieka jako na istotę dramatyczną...   uczestnika dramatu. Dramatu którego najważniejszym przejawem jest spotkanie człowieka z Bogiem. To wg Tischnera jest centrum dramatu w którym ludzkie "ja" ciągle styka się z innymi uczestnikami dramatu, ciągle gdzieś walcząc, aby dramat nie stał się tragedią....
Ale o tym w następnym poście...  Bo kim jest człowiek?

piątek, 17 czerwca 2011

Contemplata aliis tradere

Ciągle pozostając w kręgu południowych części morza Śródziemnego, dzisiaj chciałbym powędrować do Egiptu dokładnie jego północnej części, do Sketis.
IV wiek naszej ery zapewnia chrześcijanom wolność. Od panowania Konstantyna Wielkiego zaczyna się chrystianizacja Imperium Romanum. Chrześcijanie zaczynają odgrywać coraz większą rolę na dworze kolejnych cezarów, kończy się czas prześladowań. Wydawać by się mogło, że dla Kościoła i jego wyznawców to wymarzony czas spokoju....
A jednak zaczyna pojawiać się na terenach Egiptu, Palestyny, Arabii i Persji ciekawe zjawisko...
Na czym ono polega?
Ludzie zaczynają masowo szukać samotności na pustyni. Im dalsze miejsce od jakiejkolwiek cywilizacji tym lepiej. Czego szukają? 
Powodów masowych ucieczek jest wiele. Ja chciałbym się zatrzymać nad jednym. 
Samotność. 
Pustynia stała się dla owych uciekinierów przejawem samotności. Tych specyficznych mieszkańców pustyni historia później nazwała Ojcami Pustyni. Ojcowie wyszli na pustynię szukać Boga. Ilu ojców tyle dróg przez pustynię do oazy. To co wszystkie drogi łączy to, wyrzeczenie. Wyrzekali się przede wszystkim egoistycznego "ja". W ascezie, czytaniu Pisma Świętego i nieustannej modlitwie widzieli drogę wyrzeczenia, na której końcu miął na nich czekać Bóg. Ludzie Ci - wydaje się to wręcz absurdalne - posiedli niesamowitą mądrość i jakieś specyficzne zakorzenienie w rzeczywistości z której uciekli. Bardzo szybko ci pustelnicy zyskali miano mistrzów, których nazywano Abba. Wokół ich lepianek, grot czy szałasów zaczęli pojawiać się ich naśladowcy pociągnięci przykładem życia i mądrością. Ich mądrość zaczęła nabierać rozgłosu, z całego basenu morza śródziemnego zaczęli pojawiać się u nich pielgrzymi prosząc o radę. Ich powiedzenia (apoftegmaty) podobnie jak zenistyczne koany stawały się inspiracją...

Abba Pojmen rzekł: "Jeśli masz skrzynię pełną odzieży i pozostawisz ją  zamkniętą przez długi czas, to odzież zgnije. Tak samo jest z myślami w naszym sercu. Jeśli nie spełnimy ich poprzez fizyczne działanie, po pewnym czasie popsują się i staną się czymś złym".
* * * 
Abba Pojmen powiedział także: "Złą wola nigdy nie wypleni się złej woli. Jeśli ktoś czyni ci zło, powinieneś odpłacić mu dobrem, abyś poprzez swoje dobre działanie mógł zniszczyć jego złą wolę".
* * * 
Pewien brat przybył do abba Pojmena i rzekł mu: "Wiele myśli niepokoi mą dusze i jestem z ich powodu w niebezpieczeństwie". Starzec wypchnął go na zewnątrz celi i nakazał: "Rozdziej szaty na swojej piersi i złap w nie wiatr". Lecz brat odparł: "Nie potrafię tego uczynić". Wtedy starzec rzekł mu: "Tak jak nie możesz złapać wiatru, nie zdołasz również sprawić, by przestały cię nękać niepokojące myśli. Twoje zadanie polega na tym by mówić im: nie".
* * * 
Abba Ammonas powiedział: "Jeden człowiek dźwiga topór przez całe życie, lecz nigdy nie zdoła ściąć drzewa. Drugiemu, który wie, jak używać topora, wystarczy kilka ciosów i drzewo pada. Tym toporem jest rozsądek".
* * * 
Rzekł Abba Pojmen: "Trzymaj się z dala od tego, kto spiera się za każdym razem, gdy rozmawia".
* * * 
Abba Pojmen powiedział: "Każdą próbę, jak przychodzi na ciebie, możesz pokonać milczeniem".
* * * 
Abba Jan mawiał: "Odrzucamy lekkie brzemię, którym jest obwinianie samych siebie, a miast tego dźwigamy ciężkie -  to jest usprawiedliwianie nas samych i potępianie innych".
* * * 

Podobnie jak zenistyczne koany dobitnie rozbijały przekonania ucznia, tak apoftegmaty Ojców, odsłaniają nagą prawdę o ludzkim "ja". Ojcowie w swoich powiedzeniach stawiają nam przed oczy oczywiste rzeczy, które najtrudniej dostrzec. Myślę, że w tej mądrości ojców niejako przejawia się zen, w końcu mówią nie analizuj po prostu patrz. 
Na tym etapie powstaje pytanie: Czy ja dzisiaj w jakiś sposób mogę wykorzystać mądrość tych ludzi?
Moja odpowiedź na to pytanie brzmi: Tak.
Patrząc na dotychczasowe refleksje dotyczące czy to zen i sufizmu. Wszystkie one wskazują na swoistą świadomość życia tu i teraz. Ciągle gdzieś przejawia się samotność na drodze do jej osiągnięcia. Ojcowie jako pierwszy krok w wędrówce do poznania siebie wskazują na samotność. Trudno w dzisiejszych czasach uciekać w jakieś bezludne miejsca w celu poszukiwania siebie. Dzisiejsza pustynia to bez wątpienia wyłączony telefon, wyłączony komputer, to cisza we własnym pokoju. Dzisiejsza pustynia to spokój, Nie potrzeba go wiele wystarczy tak naprawdę 15 do 20 minut dziennie. W tej chwili warto pomyśleć o sobie i przyjrzeć się wszystkim myślą jakie wtedy mi przechodzą przez głowę. Samotność Ojców to była twórcza samotność, bo jej celem było poznanie siebie a w konsekwencji droga ku Bogu. 

Tylko świadome życie prowadzi do celu jaki sobie tylko wymarzymy...
Przyjemnej lektury...

  

  

wtorek, 7 czerwca 2011

الإسلام

W dotychczasowych rozważaniach dotyczących meandrów duchowości, mówiłem już o zenie. Dziś chciałbym z Dalekiego Wschodu powędrować na Bliski. To właśnie tam prorokowi Muhammadowi (polskie Mahomet) objawił się Archanioł Gabriel. Jednak nie chcę mówić o Islamie, ale o pewnym albo pewnych ruchach mistycznych w nim.
Sufi i derwisze dzisiaj im chciałbym poświęcić kilka zdań.

Sufizm? Sufi? Kiedy patrzy się na historię religii, na rozwój pierwszych wspólnot na pewnym etapie można zaobserwować pewną polaryzację. W ramach tej samej tradycji pojawiają się niejako dwa obozy. Formalistów i nazwijmy ich charyzmatyków-mistyków. Ci pierwsi kładą mocny nacisk na struktury i hierarchie, wszystko starają się sformalizować tworząc konkretne ryty, przepisy prawa, spisując doktrynę. Drugie środowisko jest spontaniczne, charyzmatyczne. Oba środowiska się przenikają, oddziałują na siebie.
W tak zarysowanym wstępie nie trudno się domyślić w której "opcji" można dostrzec sufich. W miarę rozszerzania się Islamu i formalizowania jednocześnie, pojawiają się specyficzni charyzmatycy szukający kontaktu z Allachem i pragnący poznać Go. Jak ma wyglądać poznanie Allacha? Patrząc już na sam Islam widać w nim wiele wpływów Judaistycznych i chrześcijańskich. Podobnie jest z sufizmem, pierwsi sufi stykali się z kabałą żydowską, mistykami chrześcijańskimi, hinduskimi joginami. Każde spotkanie coś nowego wnosi do poszukiwań kontaktu z Bogiem.

Zatem do spotkania i zjednoczenia z Bogiem pomocne stają się dhikir czyli rozmyślania o Allachu, dzięki którym wierzący ma sobie uświadomić obecność Boga we własnym życiu. Handhra to kolejny sposób, który ma doprowadzić do spotkania z Allachem poprzez recytacje Koranu, czytanie poezji wychwalającej Boga, inwokacje do Boga polegające na powtarzaniu Jego świętych Imion, taniec, śpiew. Wreszcie pomocny również jest khalaw czyli wycofanie się na jakiś czas ze społeczeństwa by móc skoncentrować się tylko na Allachu.
To są praktyki modlitewne sufich, sama ich praktyka bez podjęcia jeszcze drogi mającej doprowadzić do Oświecenia. Wejście na nią jest najważniejsze. Składa się ona z 4 etapów:
1) Szariat (Prawo) - poznanie praw i przykazań Allacha.
2) Tarikat (Droga) - pod opieką sufickiego nauczyciela, adepci prowadzą życie ascetyczne i moralne życie.
3)Hakikat (Prawda) - młody suficki uczeń wchodzi w kontakt z Bogiem, osiąga doskonałość odrzucając ziemskie sprawy daleko od siebie. Tu osiąga Prawdę istnienia.
4) Marifat (Wiedza mistyczna) - sufi wyrzeka się przyjemności seksualnej, osiąga zjednoczenie z Allachem, doznaje Jego Oświecenia.

Tak wygląda droga do zjednoczenia z Allachem. Chciałbym jeszcze raz wrócić do praktyk modlitewnych które mają pomóc w zdobyciu prawdy i oświeceniu. Interesuje mnie szczególnie jedno taniec.
Nim coś powiem na ten temat zachęcam do oglądnięcia tego filmiku:

      Osoba na filmie to derwisz. Przez taniec wirowy,      który może być bardzo dynamiczny derwisze zbliżają się  do Allacha. Tutaj każdy gest i każdy element stroju ma swoje znaczenie symboliczne. Pierwszym elementem jaki mistyk czyni jest ukłon do zgromadzonych w nim wyraża się szacunek  wobec istoty ludzkiej. Taniec symbolizuje ścieżkę człowieczego życia, harmonię świata, Boga i człowieka. Ręka wzniesiona ku górze wskazuje miejsce zamieszkania Allacha, ręka skierowana w dół, ziemię miejsce człowieka. Wszystkie te elementy tworzą niejako kosmiczną całość w jaką wpisane jest życie człowieka. Jego głowa skierowana jest w stronę Boga a stopy twardo stąpają po ziemi.

Zasadnicze pytanie jakie może teraz powstać... Co to wszystko może mi dać? Jak odległe praktyki sufich nie do końca akceptowane przez wielu muzułmanów mogą mieć znaczenie dla mnie dzisiaj?
Pisząc posty o zen i o sufizmie chciałem nie tyle stwarzać podwaliny synkretyzmu i do niego namawiać, ale wskazać swoistego rodzaju pomoce do ożywienia mojego światopoglądu czy życia religijnego. Zen wskazuje na świadomość, czyli być świadom tego co robisz. Przede wszystkim patrz na to co wokół ciebie. Praktyki sufich dają pewien "wzór" do odnowienia swojego życia religijnego. W końcu buddysta, katolik, hinduista, sintoista może siąść i medytować patrząc na: Buddę, Boga, Brahmana, Kami, poprzez recytacje świętych tekstów, imion, czy choćby taniec itd. Khalaw czyli wycofanie, polecam każdemu żeby zastanowić się nad sobą, światem ale też żeby odpocząć od wszystkiego co dzieje się wokół nas. Taki jeden samotny dzień w miesiącu może wiele dać...

Jak zwykle pragnę powiedzieć, że zagadnienia poruszone w tym poście mają zainspirować do własnych poszukiwań, do spojrzenia na własną religijność, przekonania i światopogląd...

Zatem miłej lektury...