poniedziałek, 16 maja 2011

Οἶδα οὐδὲν εἰδώς (gr. Oida ouden eidos)

Zgodnie z zapowiedzią w poprzednim poście dziś chciałbym zająć się zenem.
Nim wybierzemy się w fascynującą podróż w stronę Zen, chciałbym dać kilka wskazówek czego w tę podróż na pewno NIE należy zabierać:
- myślenia analityczno-syntetycznego myślenia
- zawziętości w poznaniu i zrozumieniu
- schematów jakie już posiada się na temat religii dalekiego wschodu

Kiedy ja pierwszy raz w 2006 roku zetknąłem się z Zen. Nie potrafiłem nic, złapać z tego o co w nim chodzi. Dziś po wielu próbach i bataliach z Zenem wiem jeszcze mniej, ale chyba na tyle żeby móc w jakiś sposób być przewodnikiem. Wiem na pewno czego unikać, a to już wiele. Zatem w drogę.

Czym zatem jest Zen? - najważniejsze pytanie jakie należy podjąć.
Zen to nie tylko buddyzm, albo należało by powiedzieć zen to wcale nie jest buddyzm. Zen nie jest religią, nie jest filozofią, nie jest żadnym systemem myśli, nie jest też żadną doktryną. Z buddyzmem w jakiś sposób łączy go to że poszukuje oświecenia. Ale zen nie jest buddyzmem sensu stricte. Ponownie więc wraca pytanie: czym jest zen? Zen to uchwycenie rzeczywistości uchwycenie tego co jest, w ich najgłębszym i najczystszym wymiarze, uchwycenie rzeczywistości bytu, świadomość tej rzeczywistości w jej "takości" i "otości".
Lepiej nie potrafię tego wyrazić.
O co chodzi? Otóż my poznajemy rzeczywistość wokół nas poprzez różnego rodzaju siatki jakie na nią narzucamy. Mam tu na myśli wszelkiego rodzaju metody badań i opisu wyników tych badań. Dzięki fizyce Newtona a później Einsteina odkryliśmy wiele informacji o wszechświecie a idąc dalej o nas samych. Procedury poznawania i opisywanie rzeczywistości wokół nas i nas samych, dostarczają danych z których buduje się różnego rodzaju sądy.
Zen natomiast odrzuca wszelkie takie rozróżnienia typu materia - duch, podmiot - przedmiot na rzecz, świadomości, uchwycenia i zaczepienia się w tej rzeczywistości TU i TERAZ tak jak jawi się w tym momencie. Nie chodzi zatem żeby coś zrozumieć i wyjaśnić, ale rzekłbym przeżyć. Ta specyficzna świadomość to satori czyli oświecenie (). Zenistyczne oświecenie to wgląd w byt, rzeczywistość w całej jego realności i faktyczności. Ten wgląd jest więc w pełni świadomym aktem bycia. Pierwszy patriarcha zen Bodhidharma mówi o oświeceniu jako o bezpośrednim uchwyceniu umysłu, czy też swej prawdziwej twarzy. Uchwycenie jak już wspomniałem związane jest z odrzuceniem wszelkiego badawczego, pojęciowego poznania jakim się kierujemy, czyli wiąże się z odrzuceniem umysłu na rzecz poznania "bycia" umysłem.Wgląd w rzeczywistość staje się nie moją świadomością rzeczywistości, ale samoświadomością rzeczywistości we mnie.  

Wiem że nie jest to łatwe, sama jakaś racjonalna próba uchwycenia tego, będzie radykalnym odwróceniem się od zen. Mistrzowie zen młodym adeptom mówią takie zdanie: "Jeśli spotkasz Buddę, zabij Go!" Oczywiście Buddę w sobie czyli oświecenie.

Po tych trudnych do zrozumienia słowach warto powiedzieć dlaczego go wybrałem. Zen jest uniwersalny jest ponad każdą religią, filozofią, systemem, można być ateistą, chrześcijaninem, wyznawcą Allacha, to nie przeszkadza aby rozmyślać i obcować z zenem. Zen jest dla każdego i nie jest dla każdego. Zen to świadomość. Wiele razy to słowo się pojawiało. Oświecenie to samoświadomość rzeczywistości we mnie, zaś praktykowanie zen to świadomość rzeczywistości wokół mnie.

Dlatego praktyka zen to świadomość tego co robię i co jest wokół mnie. Zen również posługuje się pojęciem medytacji, która prowadzi do oświecenia. Dla nas na tym etapie ważna jest świadomość, ponieważ ile jest takich rzeczy, które robimy nieświadomie...
Warto ćwiczyć w sobie świadomość wykonywanych czynności.


To nie umysł, to nie Budda, to nie żadna rzecz

Mnich zapytał Nansena: "Czy istnieje nauka, której nie nauczał jeszcze żaden mistrz?"
Nansen odparł: "Tak, istnieje."
"Co to za nauka?" zapytał mnich.
Nansen powiedział: "To nie umysł, to nie Budda, to nie żadna rzecz." 

Miłej lektury...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz